Oczyszczanie wodorowe od kilku lat robi furorę w sieci, na Instagramie, TikToku i w ofertach wielu gabinetów kosmetycznych. Klienci pytają o nie bardzo często, zachęceni efektownymi rolkami typu „przed i po”. Ale czy ten zabieg rzeczywiście daje spektakularne efekty, czy raczej wpisuje się w kategorię modnych, ale mocno przereklamowanych trendów? Sprawdźmy to bez owijania w bawełnę.
Na czym polega oczyszczanie wodorowe?
W teorii brzmi to naprawdę obiecująco, bo zabieg łączy elementy oczyszczania, dotleniania, złuszczania, nawilżania skóry a także rozświetla i dodaje skórze glow. Brzmi świetnie, prawda? Tyle że teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką – a ta, jak wiadomo, potrafi zdemaskować każdy marketingowy slogan.
Zabieg opiera się na wykorzystaniu aktywnego wodoru – najmniejszego pierwiastka, który przenika do wnętrza komórek i ma za zadanie neutralizować wolne rodniki. Cząsteczki wodoru, podawane w strumieniu wody pod ciśnieniem, działają jak super antyoksydant – silniejszy nawet niż witamina C czy koenzym Q10. Nie ma co ukrywać – wodór to naprawdę wyjątkowy pierwiastek i jeśli zagłębisz się w temat, szybko zrozumiesz, jak wiele korzyści może przynieść organizmowi. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy urządzenie używane w zabiegu nie generuje prawdziwego wodoru. A z tym niestety bywa bardzo różnie. Wiele gabinetów korzysta z urządzeń wątpliwej jakości, które de facto podają wodę pod ciśnieniem, ale bez obecności aktywnego wodoru. W takiej sytuacji cały potencjał antyoksydacyjny przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Dlatego warto, aby osoba przed zakupem urządzenia wiedziała, jak sprawdzić, czy urządzenie rzeczywiście generuje wodór, zamiast ślepo ufać zapewnieniom przedstawiciela handlowego, bo szczerze mówiąc, niektórzy z nich nie mają pojęcia co sprzedają i o czym mówią.
Problem nie leży tylko w samym wodorze – bo ten ma ogromny potencjał – ale w tym, że w niektórych urządzeniach po prostu nie występuje, mimo że powinien. Do tego dochodzi jeszcze jedna istotna kwestia: oczyszczanie skóry z zanieczyszczeń w tym zabiegu to efekt „uboczny”, osiągany mechanicznie przez zasysanie naskórka głowicą. I niestety, wbrew temu, co obiecują inni czy sugerują niektóre reklamy efekt ten nie zawsze jest tak spektakularny, jak się wydaje. Oczywiście – martwy naskórek zostaje usunięty w sposób mechaniczny, ale warto zadać sobie pytanie: czy mechaniczne usuwanie naskórka rzeczywiście jest najlepszym rozwiązaniem dla skóry? Przecież nie działa to szczególnie korzystnie – przynajmniej moim skromnym zdaniem :-). Może lepiej byłoby rozważyć na przykład peeling chemiczny, który poza usuwaniem martwego naskórka daje też dodatkowe korzyści w zależności od zastosowanej substancji aktywnej?! W mojej opinii to często rozwiązanie bardziej przemyślane, terapeutyczne, wielokierunkowe i bezpieczniejsze.
Warto też zaznaczyć, że wiele osób słysząc słowo „oczyszczanie”, automatycznie utożsamia je z oczyszczaniem porów i zaskórników. To ogromne uproszczenie, które prowadzi do błędnych oczekiwań i rozczarowania efektem. Tymczasem w tym zabiegu kluczowe jest oczyszczanie skóry z wolnych rodników, bo takie działanie ma właśnie wodór – i to właśnie ten efekt, pod warunkiem użycia sprzętu, który go generuje jest jego największą zaletą. Usunięcie zaskórników przez zassanie może być efektem ubocznym, ale nie zawsze jest możliwe do osiągnięcia.
Oczyszczanie wodorowe – hit czy kit?
Zdecydowanie viralowy hit. Ale czy skuteczny? To już zależy.
Na pewno jest to zabieg:
- popularny i modny – chociaż już coraz mniej
- przyjemny w odczuciu – choć nie dla każdego
- atrakcyjny wizualnie (zwłaszcza na social mediach)
- dający efekt odświeżenia
- zapewniający rozświetlenie i wyrównanie kolorytu skóry
- poprawiający poziom nawilżenia – choć nie należy go traktować jako zabieg typowo nawilżający, a raczej jako dodatkowy benefit wynikający z całej procedury.
Jednak nie jest to zabieg, który rozwiązuje przyczyny problemów skórnych. Wbrew nazwie – nie oczyszcza głęboko porów i nie usuwa zaskórników tak skutecznie, jak często się sugeruje. Ale to nie znaczy, że nie robi tego w ogóle. Zabieg ten może wspomagać oczyszczanie porów, ale pod warunkiem, że klient zostanie odpowiednio zakwalifikowany do zabiegu. Nie powinno się go wykonywać tylko dlatego, że „klient chce”, mimo braku wskazań czy przeciwwskazań. Oczyszczanie wodorowe działa powierzchniowo, a jego efekty są zazwyczaj tymczasowe – dlatego powinien być traktowany jako element szerszego planu pielęgnacyjnego, a nie cudowny sposób na każdy problem skórny.
Czy oczyszczanie wodorowe daje oczekiwane efekty?
Zabieg ten może przynieść widoczne efekty u osób z dobrze nawilżoną lub tłustą skórą, jednak z mojego doświadczenia wynika, że w przypadku skóry suchej i odwodnionej rezultaty nie są tak świetne w porównaniu do innych procedur zabiegowych.
Trzeba też jasno powiedzieć: oczyszczanie wodorowe nie usuwa zaskórników zamkniętych. Samo „ssanie” przez głowicę nie jest wystarczające, aby poradzić sobie z głębokimi zmianami zamkniętymi czy trądzikiem. A niestety – właśnie tego najczęściej oczekują klienci, decydując się na ten zabieg.
Nieco lepiej zabieg radzi sobie z zaskórnikami otwartymi, jednak i tutaj efekty nie zawsze są satysfakcjonujące – szczególnie u osób z odwodnioną, suchą i cienką skórą, gdzie efekt oczyszczenia bywa bardzo ograniczony.
Dla kogo oczyszczanie wodorowe nie jest odpowiednie?
To zdecydowanie nie jest procedura dla skór podrażnionych, uszkodzonych lub osłabionych, choć niestety nie wszyscy traktują to jako przeciwwskazanie. W mojej ocenie – powinno. Delikatna, naruszona bariera ochronna to sygnał, że skóra potrzebuje regeneracji i wsparcia, a nie dodatkowej stymulacji czy intensywnych bodźców mechanicznych. W takich przypadkach warto postawić na działania łagodzące, odbudowujące i wzmacniające – zamiast na oczyszczanie pod wpływem ciśnienia i zassania skóry.
Czy oczyszczanie wodorowe jest bezpieczne dla skóry naczyniowej?
Jeśli chodzi o skórę naczyniową – faktycznie, w wielu źródłach można przeczytać, że nie stanowi ona przeciwwskazania do oczyszczania wodorowego. Jednak z mojego doświadczenia i podejścia stanowi.
Osobiście nie wykonuję oczyszczania wodorowego u osób z cerą naczyniową, ponieważ nie chcę ryzykować nasilenia problemu, czyli pękania naczyń krwionośnych oraz powstawania nowych zmian rumieniowych. W przypadku skór naczyniowych i reaktywnych istnieje realna możliwość pojawienia się podczas zabiegu drobnych przekrwień. Co prawda zwykle znikają one samoistnie i dość szybko, jednak kieruję się w swojej pracy zasadą “po pierwsze – nie szkodzić”. Nawet jeśli ryzyko jest chwilowe lub niewielkie, nie wykonuję procedur, które mogą potencjalnie zaszkodzić lub wywołać niepożądane reakcje tym bardziej, jeśli dostępne są inne bezpieczniejsze metody. Jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości co do bezpieczeństwa danego zabiegu – rezygnuję z jego wykonania. Jeśli klient chce taki zabieg wykonać to śmiało, ale nie u mnie!
W przypadku cer naczyniowych i reaktywnych zalecana jest delikatna, wyciszająca pielęgnacja. Często podkreśla się, że takie skóry nie tolerują mechanicznego tarcia, peelingów ziarnistych czy mocnych bodźców fizycznych. A skoro w pielęgnacji domowej rekomenduje się ostrożność i unikanie zbyt intensywnych działań, po co miałby być wykonywany zabieg oczyszczania, który opiera się na działaniu ciśnienia i zassania skóry?! W mojej ocenie każda procedura musi mieć swoje uzasadnienie, a bezpieczeństwo skóry – zwłaszcza problematycznej zawsze powinno być na pierwszym miejscu. Dlatego w przypadku cer naczyniowych szukam alternatywnych rozwiązań – zabiegów łagodzących, wzmacniających naczynia i wspierających barierę ochronną skóry, a nie tych, które mogą ją dodatkowo drażnić.
Skutki uboczne i przeciwwskazania do oczyszczania wodorowego
Zabieg należy do grupy bezpiecznych i nieinwazyjnych, ale nie jest całkowicie neutralny. Mogą wystąpić:
- chwilowe zaczerwienienie
- uczucie ściągnięcia skóry
- reakcje alergiczne (na składniki aktywne).
Przeciwwskazania do oczyszczania wodorowego:
- aktywna opryszczka
- stany zapalne
- infekcje bakteryjne, wirusowe i grzybicze
- padaczka
- choroby nowotworowe
- świeże rany lub silne podrażnienia w miejscu zabiegu
Efekty po jednym zabiegu oczyszczania wodorowego – czy warto?
Tak, coś się dzieje – skóra po zabiegu może wyglądać na świeższą, rozświetloną, pory mogą być delikatnie obkurczone, a koloryt skóry nieco bardziej wyrównany. To efekt oczyszczenia powierzchniowego i nawodnienia. Jednak, jeśli ktoś liczy na długofalowy efekt „wow”, porównywalny do rezultatów po głębokim oczyszczaniu, peelingu chemicznym czy intensywnym zabiegu złuszczającym – może się rozczarować. Z mojego doświadczenia wynika, że oczyszczanie wodorowe działa łagodnie, powierzchownie i nie niesie za sobą głębokich zmian w skórze. Nie jest to procedura terapeutyczna – raczej zabieg odświeżający, który może być miłym dodatkiem, ale nie kluczowym elementem terapii skóry problematycznej.
Osobiście, jeśli celem jest realna poprawa kondycji skóry zdecydowałabym się na inny zabieg o szerszym i bardziej terapeutycznym działaniu.
Jak często wykonywać oczyszczanie wodorowe?
Zabieg można wykonywać raz na 3–4 tygodnie, traktując go jako uzupełnienie/dodatek innych terapii kosmetologicznych lub formę pielęgnacji wspomagającej. Często określa się go również jako zabieg „bankietowy”, ale – biorąc pod uwagę ryzyko powstania drobnych wybroczyn w wyniku zasysania skóry głowicą osobiście nie polecam go przed ważnym wyjściem. To nie jest procedura, która realnie wpływa na przebudowę skóry, leczenie trądziku czy usuwanie przebarwień. Osobiście traktuję ją raczej jako zabieg wspierający, uzupełniający inne formy terapii – pod warunkiem, że klient kwalifikuję się do zabiegu.
Czy warto?
Jeśli chcesz się zrelaksować, odświeżyć skórę i poczuć „efekt spa” – tak.
Jeśli szukasz realnych efektów terapeutycznych lepiej postaw na zabiegi, które rzeczywiście działają głębiej. Oczyszczanie wodorowe to ciekawy zabieg dla określonej grupy skór i oczekiwań, ale zdecydowanie nie jest to rozwiązanie uniwersalne. Nie każdy Ci to powie, ale w gabinetach bywa po prostu przereklamowane. I warto o tym mówić.